Apel Jasnogórski – dzień III

399
Apel Jasnogórski w łącznosci z pielgrzymami. Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Śpiew: Barka.

Śpiew: Apel Jasnogórski.

Rachunek sumienia i akt żalu.

Kolejny dzień naszej pielgrzymki był okazją do świadczenia – na wzór Matki Bożej – pomocy potrzebującym. Niekiedy pojawiła się możliwość podzielenia się czymś, innym razem była okazja poniesienia plecaka, a czasem wystarczył serdeczny uśmiech, czasem dobre słowa. Jesteśmy braćmi i siostrami, a więc mamy jednego Ojca. Wołajmy do Niego z radością:

Ojcze nasz…

Rozważanie:

Święcenia w obliczu Matki Bożej

Jakież trzeba mieć wrażliwe serce, Matko Najświętsza, by zaraz po Zwiastowaniu – gdy niejako „przy okazji” Archanioł wspomniał staruszkę-krewną spodziewającą się dziecka – udać się w długą i niebezpieczną drogę. Nie kierowała Tobą ciekawość, a chęć pomocy. Ktoś może potrzebować pomocy. A oprócz tego, człowiek, który przyjął Boga (a On zamieszkał pod Twoim Niepokalanym Sercem) nie może przecież zachować Go tylko dla siebie. Tę wieść, że „Słowo stało się Ciałem” trzeba głosić! Tak właśnie przebiegała Twoja pielgrzymka. Nie szłaś sama – niosłaś Chrystusa.

Matko Boża, niesienie i dawanie Chrystusa innym, głoszenie prawdy o Jego obecności wśród nas i pomoc potrzebującym zawierają się w tajemnicy misji kapłańskiej. Gdy dziś modlimy się na pielgrzymce w intencji kapłanów, chcemy wspominać przy Tobie święcenia kapłańskie Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, jednego z patronów naszego pielgrzymowania.

Święcenia przyjął w dniu swych 23. urodzin – 3 sierpnia 1924 r. Sama uroczystość miała dramatyczny charakter. Dramatyzm dotyczył miejsca, szafarza i kandydata do święceń. Zastanawiano się wcześniej, gdzie ma być celebrowana liturgia święceń. Zazwyczaj odbywa się ona przy głównym ołtarzu katedry. Ale wtedy kandydat do święceń był sam jeden… Podjęto więc decyzję, że ceremonia odbędzie się w bocznej kaplicy, Tobie poświęconej, Matko Boża Częstochowska. Późniejszy Kardynał widział w tym szczęśliwą okoliczność, i mówił: „Byłem wdzięczny ludziom, którzy podjęli tę decyzję za taki właśnie wybór. To mi dodawało otuchy. Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby i reszta była zgodna z planem Bożym”. W innym miejscu ukazując kontekst swych święceń mówił, że „była to jednak szczęśliwa okoliczność, gdyż dzięki temu mogłem otrzymać święcenia w kaplicy Matki Bożej”.

Święceń udzielał biskup pomocniczy diecezji kujawsko-kaliskiej Wojciech Owczarek. Sam był ciężko chory na gruźlicę. Osłabiony biskup ledwo co trzymał się na nogach. W nie lepszym stanie zdrowia był kandydat do święceń. Zresztą trzeba wspomnieć, że w tamtych latach rzadko decydowano się na dopuszczenie do święceń kapłańskich kogoś z poważnymi problemami zdrowotnymi. Znamienna – i w pewnym stopniu odważna – była więc decyzja biskupa włocławskiego, gdyż ówczesny stan zdrowia Stefana Wyszyńskiego nie napawał optymizmem. Po latach pisał on sam: „Podczas Litanii do Wszystkich Świętych, spoczywając na posadzce, lękałem się chwili, gdy trzeba będzie wstać. Czy zdołam utrzymać się na nogach? Taki był stan mojego zdrowia”. W innym miejscu dopowiadał: „Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej mi było leżeć krzyżem na ziemi, niż stać”. W uroczystości jego święceń kapłańskich uczestniczyło tylko kilka osób. Wśród nich był katedralny zakrystian, który gdy Stefan Wyszyński przyszedł przed święceniami do katedry powiedział do niego z rozbrajającą szczerością: „Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń”.

Po otrzymaniu święceń kapłańskich, ks. Stefan Wyszyński, wraz ze swą siostrą Stanisławą, pojechał na Jasną Górę, by tam celebrować swą pierwszą Mszę Świętą – jak mówił „odprawić w obliczu Matki Bożej Jasnogórskiej”. Było to 5 sierpnia 1924 r. w Twoje święto, Maryjo, w święto Matki Bożej Śnieżnej. Podczas Mszy Świętej znów przyszło osłabienie, tak że ledwo stał na nogach. Jego siostra, widząc słabość brata, cały czas płakała. Po latach Prymas wspominał: „Przyjechałem z prymicją na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy mnie w każdej mojej Mszy świętej, jak stała przy Chrystusie na Kalwarii. […]. Zawsze ufałem, że wspomoże mnie Maryja”.

Matko Najświętsza, powtarzamy tę prymasowską prośbę: Stawaj przy każdym z kapłanów w czasie każdej ich Mszy świętej, jak stałaś przy Chrystusie na Kalwarii. Polecamy Ci, Matko Kapłanów, wszystkich księży – wypraszaj im zdroje łask. Matko Miłosierdzia, módl się za zmarłych kapłanów i ukaż im Chrystusa, któremu całe życie służyli.

Pod Twoją obronę…

Błogosławieństwo.

oprac. ks. Albert Warso