W Lourdes był środek lata 1912 r. Pielgrzymi stali w kolejce do sanktuarium ze swymi prośbami i podziękowaniami: ludzie chorzy, znękani duchowo, czasem już pozbawieni nadziei i czekający na cud. Wśród nich skryło się dwoje pielgrzymów z Hiszpanii – małżeństwo, które pragnęło wyprosić dziecko. Dziewięć miesięcy późnej urodziła się Maria.
Pierwsze spotkanie tych dwojga małżonków było dość nietypowe. Po raz pierwszy Maria i Fernando „widzieli” się bowiem, kiedy on miał 6 lat, a ją właśnie przyniesiono do Chrztu świętego. Jak się później okazało, po kolejnych dwóch dekadach, stali się nierozłączni. Tych dwoje połączyła nie tylko ich dojrzała miłość, ale także głęboka wiara. W okresie narzeczeństwa codziennie uczestniczyli we Mszy świętej i przyjmowali Komunię. Fernando nie od zawsze był taki pobożny. Po studiach w Szwajcarii bez zgody rodziców wyjechał do Boliwii. Miał prosty plan – wzbogacić na górnictwie i żyć dostatnio. Szybko jednak okazało się, że musi zmienić plany. W Boliwii poważnie zachorował i wrócił w rodzinne strony. Wtedy też, podczas rekonwalescencji przeżył głębokie nawrócenie. Podjął pracę w rodzinnym młynie, czynnie uprawiał sport, zwłaszcza narciarstwo i wspinaczkę górską.
Fernando poślubił Marię 21 maja 1936 r. W podróż poślubną wybrali się do Rzymu, gdzie otrzymali papieskie błogosławieństwo oraz do Paryża i Lourdes. Angażowali się w pomoc biednym, działali w Akcji Katolickiej. Fernando wszedł także w skład zarządu radia diecezjalnego. W latach sześćdziesiątych intensywnie pomagali w stworzeniu klasztoru karmelitanek w León, z którym byli związani aż do śmierci. Do dzisiaj starsze siostry z tego zgromadzenia wspominają życzliwość i skromność ich obojga.
Małżonkom urodziło się siedmioro dzieci. Rodzice bardzo pragnęli, aby któryś z ich synów został księdzem. Ucieszyli się więc, gdy Francisco Javier wstąpił do jezuitów. Młody zakonnik przyjął święcenia w 1972 r., później wyjechał na misje do Hondurasu. Troje innych dzieci włączyło się w działalność Opus Dei, podobnie jak matka, która o przyjęcie do organizacji poprosiła w wieku 61 lat.
Pewnego styczniowego dnia 1976 r. Fernando źle się poczuł. Lekarze rozpoznali zawał serca, niestety, śmiertelny. Po czterdziestu latach małżeństwa Maria jako wdowa musiała się nauczyć żyć sama. Podupadała jednak na zdrowiu, zachorowała na raka. Po którejś operacji opiekujące się nią siostry karmelitanki napisały do jednego z jej synów: „Twoja matka jest tak święta i uśmiechnięta jak zazwyczaj. Gdy pytamy, jak się czuje, zawsze mówi, że lepiej, choć my nie mamy takiego wrażenia”. Była już ciężko chora, kiedy w 1982 r. do Hiszpanii przyjechał Jan Paweł II, ale uczestniczyła w pielgrzymce. Zmarła kilka miesięcy później.
O świętości życia Marii i Fernanda była przekonana cała rodzina, wielu znajomych i mieszkańców León. Dzieci wspominają, że nigdy nie widziały kłócących się rodziców. Jeden z synów, Luis (prawnik z wykształcenia), po śmierci rodziców został księdzem w Opus Dei i napisał książkę opisującą ich małżeństwo. Obecnie toczy się ich proces beatyfikacyjny.