Goście z Ukrainy w radomskim seminarium

714
Lekcja języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy. Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Kilkadziesiąt osób m.in. z miast Sumy i Charków, ze wschodu Ukrainy, znalazło schronienie w Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Tu znaleźli nie tylko dach nad głową, ale również możliwość poznania języka polskiego.

Uchodźcy zostali przyjęci na zaproszenie bp. Marka Solarczyka, a seminaryjna wspólnota przygotowała mieszkalne segmenty dla uchodźców.

– W tej sytuacji, która jest, a którą nie trzeba długo wyjaśniać, postanowiliśmy jako wspólnota seminaryjna przyjąć uchodźców z Ukrainy. Była to też decyzja naszego ordynariusza bp. Marka Solarczyka. Te rodziny, które przyjęliśmy, jechały do nas kilka dni, omijały rosyjskie wojska i przeżywały dramatyczne chwile. W naszym gmachu wyodrębniliśmy osobną część, stworzyliśmy dobre warunki dla nich. Mam nadzieję, że to pozwoli naszym gościom przetrwać bardzo trudny czas. Być może dołączą do nich kolejne osoby. Chcemy stworzyć maksymalnie dobre warunki dla przyjętych uciekinierów. Te rodziny, które do nas przybyły, potrzebują przede wszystkim odpoczynku. Czas przejazdu, obecność na terenie działań wojennych, to były dni dużej nerwowości, olbrzymiego niepokoju. Potem był trud przekraczania granicy. Ten pierwszy czas u nas to najpierw aklimatyzacja. Potem chcemy organizować czas, głównie dzieciom, a także dorosłym. Bo trzeba podkreślić, że nasi goście to osoby bardzo przedsiębiorcze, otwarte i wdzięczne. Myślę, że jeśli będzie taka możliwość, gdy dorośli będą szukali pracy, będziemy im w tym pomagali – mówi ks. Marek Adamczyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu.

Uchodźcy z Sumów są baptystami.

– Nie pytamy, kim są i jaką wiarę wyznają. Jesteśmy otwarci na niesienie pomocy bez względu na pytania o religię czy wyznanie. To też okazja dla nas, katolików, w tym katolickich kapłanów jutra, by uczyć się otwartości na drugiego człowieka, bez względu na wyznanie – podkreśla rektor seminarium.

Od kilku dni uczą się również języka polskiego.

– Skontaktował się ze mną ks. Andrzej Jędrzejewski, proboszcz parafii św. Stefana na radomskim Idalinie, mój bliski kuzyn, i zapytał, czy nie chciałabym jakoś pomóc. Jestem polonistką. A chodziło o poprowadzenie lekcji języka polskiego dla nich. Ucieszyło mnie, że mogę jeszcze dać coś z siebie więcej, że mogę dać coś z tego, w czym się specjalizuję przez całe życie, uczenie języka polskiego. Do tego doszła świadomość, że uczyłam się języka rosyjskiego i że dam radę pracować z grupą, która zna ten język, a obok tego język ukraiński jest bliski naszej polskiej mowie – mówi Elżbieta Podlaska, emerytowana polonistka, nauczycielka radomskich szkół średnich.

Oprócz tego pojawiła się kolejna inicjatywa integrująca nowych mieszkańców seminarium i  pozwalająca zapomnieć o wojnie.

– Zdajemy sobie sprawę, że nasi goście z Ukrainy chcą poznawać nie tylko nasz język, co pozwoli im zdobyć pracę, czy włączyć się w program szkolny dla uczniów, ale także naszą kulturę i muzykę. I to dlatego wychodzimy naprzeciw tym wyzwaniom. Jesteśmy świadomi, że chwile muzyki dla najmłodszych pozwolą im zapomnieć o grozie wojny. Stąd postanowiliśmy zorganizować lekcje muzyki dla uchodźców, którzy mieszkają w seminarium. Poprosiłem o ich poprowadzenie ks. Andrzeja Zarzyckiego, wykładowcę śpiewu i muzyki kościelnej w naszym seminarium. Ks. Andrzej podszedł do tego z wielkim entuzjazmem i kreatywnością. Wsparł go ks. Rafał Widuliński, dyrektor ekonomiczny seminarium, który z zamiłowania jest także muzykiem i instrumentalistą.

– Nie znam języka ukraińskiego, co nie ułatwia nam kontaktu, ale ufam, że język muzyki pozwoli na wspólne zrozumienie. Przygotowałem dla ukraińskich dzieci instrumenty perkusyjne, a sam zasiadam do pianina. Ks. Rafał towarzyszy mi na gitarze. Przygotowałem kilka piosnek religijnych, które będziemy razem wykonywać i używać instrumentów perkusyjnych. Zdaję sobie sprawę, że nasi goście nie są katolikami, stąd dobierałem takie utwory, które nie będą kolidować z ich przekonaniami.  Nie chcemy bowiem robić tutaj jakieś działalności, która miałaby charakter prozelityzmu, czyli pozyskiwania nowych wyznawców – mówi ks. Zarzycki.

Z zaangażowanymi w pomoc uchodźcom z Ukrainy rozmawiał ks. Zbigniew Niemirski („Gość Niedzielny”).