Małżonkowie Ulisse Amendolagine i Lelia Cossidente, Słudzy Boży

704
Małżonkowie Ulisse Amendolagine i Lelia Cossidente, Słudzy Boży. Foto: https://www.carmeloveneto.it

LELIA I ULISSE poznali się w Rzymie w 1929 roku, a rok później – 29 września 1930 wzięli ślub, w parafii pw. św. Teresy przy Corso d’Italia, którą prowadzili karmelici bosi. Małżon­kowie czynnie zaangażowali się w życie parafii, on w Świecki Zakon Karmelitów Bosych, ona w Bractwo Szkaplerzne (Madonna del Carmine).

Lelia i Ulisse dbali o formację ludzką i religijną swoich dzieci, przez cią­gły dialog z nauczycielami, przez towarzyszenie im w szkole i w czasie wol­nym. Takie samo otwarcie i dyspozycyjność charakteryzowały też ich relacje z innymi. Gotowi byli pomóc „dyskretnie i hojnie” każdemu, kto znajdował się w potrzebie materialnej, jak i duchowej. Początkowa sympatia od razu zamieniła się w miłość. Obydwoje odkryli także, że łączy ich kolejna wspólna cecha, miano­wicie głęboka i zdecydowana wiara oraz pragnienie założenia chrześcijańskiej rodziny. Od samego początku z nowożeńcami mieszkali jego rodzice i jej mama oraz intrygująca siostra Ulissego z mężem, potem również synem. Lelia prowa­dziła dom z łagodnością, ale też duchem prawdziwie menedżerskim.

Nie tracąc pogody ducha, mocno trzymała się z Ulissem modlitwy. U stóp łóżka ustawili dwa klęczniki, gdzie razem zaczynali i kończyli dzień. Na świat przyszło pięcioro dzieci, jedno po drugim między 1931 a 1935 rokiem. Wszystkie przyjęte jako dar, pilnowane w szkole i w czasie wolnym przez rodziców, któ­rzy nigdy nie rezygnowali z roli wychowawców, towarzysząc im krok po kroku z mądrością i dalekowzrocznością. Potem nadeszła wojna, w czasie której opu­ścili Rzym, by schronić się w małej wiosce w Abruzji. Panował głód, żywność była wydzielana, pensja Ulisscgo nic starczała. On jednak, będąc bezwzględnie uczciwym, nie chciał korzystać z czarnego rynku. Sprawy przybrały zły obrót i Ulisse poważnie ryzykował, kiedy faszyści zaczęli trzymać go na oku z powodu bezkompromisowości oraz wierności papieżowi. Wysłali go nawet na wcześniej­szą emeryturę, byle usunąć go z biura. Musiał wtedy uciekać i ukrywać się, żeby uniknąć deportacji do Niemiec. Został przygarnięty w wyższym seminarium w Rzymie, gdzie płacił za gościnę pracą bibliotekarza. Po zakończeniu wojny został przywrócony na swoje stanowisko, kontynuując pracę ze zwykłą pogodą i gotowością. Był lubiany, ale miał też przeciwników w tych, którzy nie podzielali jego zawodowego zaangażowania, powagi i rygorystyczności. Tak czy inaczej, wszyscy go szanowali jako osobę; zdolną i pracowitą. Razem z Lelią żyli wiarą prostą, ale mocną, przenikniętą duchem karmelitańskim (Ulisse zapisał się do Trzeciego Zakonu, intensywnie żyjąc jego duchowością), który w centrum ma Eucharystię i jest stale oświecany przez Maryję. Z pięciorga dzieci, w dwojgu dojrzało powołanie kapłańskie i zakonne, wspierane przez rodziców nawet wbrew opinii krewnych. Siostra i szwagier Lelii nie praktykowali i stali się żarliwymi chrześcijanami dopiero dzięki jej przykładowi i modlitwom. Lelia zachorowała na raka, który wyniszczył ją w przeciągu kilku lat. Umarła 3 lipca 1951 roku, zawierzając się Maryi w strasznych cierpieniach. Ulisse, przytłoczony wdowień­stwem, uległ pierwszemu paraliżowi, drugiemu cztery lata później, w 1965 roku. Były to lata udręki, cierpienia i upokorzenia, znoszone z niezachwianą wiarą, zakończone w ostatnich latach stopniowym podupadaniem na zdrowiu i półświadomością. Zmarł 30 maja 1969 roku w ramionach Teresy, po przyjęciu sakra­mentów udzielonych przez dwóch synów – kapłanów. ,,W każdych warunkach i w każdym stanie, powinieneś zawsze starać się zasłużyć na Raj” – pisała Lelia do syna Giuseppe, kiedy wybrał życie zakonne. – „Tylko Bóg wie, dla kogo lep­sze jest kapłaństwo, a dla kogo stan świecki, trzeba pozwolić Jemu działać”.

Proces beatyfikacyjny Lelii i Ulissego Amendolagine rozpoczął się w 2004 roku. 24 maja 2011 roku zakończono jego fazę diecezjalną. Dwa docho­dzenia, odrębne, ale równoległe, ponieważ świętość zasadniczo jest osobistą odpowiedzią na wezwanie Łaski Bożej – wyjaśnił kard. Camillo Ruini, otwierając sesję inauguracyjną. Małżonkowie jednak przeżywali swoje życie chrześcijańskie i rodzinne „w sposób nierozłączny”, właśnie na mocy więzi mającej swoje korze­nie w sakramencie małżeństwa. Wierność powołaniu oraz zadaniu wychowania po chrześcijańsku ich piątki dzieci; przykład życia dawany w okresie cierpienia przeżywanego w świetle głębokiej wiary; zaangażowanie całej rodziny w życic parafialne – są to, zdaniem kardynała, wzorowe cechy życia małżonków.