Dokument przygotowawczy XVI. Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów

729

I. Wezwanie do podążania razem

4. Proces synodalny toczy się w kontekście dziejowym, który naznaczony jest epokowymi zmianami w społeczeństwie i w przełomowym momencie w życiu Kościoła, a którego nie można zignorować: bowiem właśnie w złożoności tego kontekstu, w jego napięciach i sprzecznościach, jesteśmy wezwani do „badania znaków czasu i ich interpretowania w świetle Ewangelii” (GS, n. 4). W niniejszym dokumencie nakreślone zostały pewne elementy scenariusza globalnego, najściślej związane z tematem Synodu, ale obraz ten będzie należało rozszerzyć i uzupełnić na poziomie lokalnym.

5. Globalna tragedia, jaką stała się pandemia COVID-19, „obudziła na pewien czas świadomość, że jesteśmy światową wspólnotą, płynącą na tej samej łodzi, w której nieszczęście jednego szkodzi wszystkim. Pamiętamy, że nikt nie ocala się sam, że można się ocalić tylko razem” (FT, n. 32). Jednocześnie pandemia spowodowała eksplozję istniejących już wcześniej nierówności i niesprawiedliwości; ludzkość wydaje się być coraz bardziej wstrząsana procesami umasowienia i fragmentacji; tragiczne warunki, w jakich żyją migranci we wszystkich regionach świata, świadczą o tym, jak wysokie i mocne są nadal bariery dzielące tę jedną ludzką rodzinę. Encykliki Laudato si’ i Fratelli tutti dokumentują głębię pęknięć, jakie dzielą ludzkość i do tych właśnie analiz możemy odwołać się, by wsłuchać się w wołanie ubogich i ziemi oraz rozpoznać ziarna nadziei i przyszłości, które Duch Święty wciąż sprawia, że kiełkują także w naszych czasach: „Stwórca nas nie opuszcza, nigdy nie cofa się w swoim planie miłości, nie żałuje, że nas stworzył. Ludzkość jest jeszcze zdolna do współpracy w budowaniu naszego wspólnego domu” (LS, n. 13).

6. Ta sytuacja, która, mimo wielkich różnic, jest wspólna całej rodzinie ludzkiej, stanowi wyzwanie dla umiejętności Kościoła, by towarzyszyć poszczególnym osobom i wspólnotom w odczytaniu na nowo doświadczeń żałoby i cierpienia, które obnażyły wiele fałszywych zabezpieczeń oraz by pielęgnować nadzieję i wiarę w dobroć Stwórcy i Jego stworzenia. Nie możemy jednak ukrywać faktu, że sam Kościół musi zmierzyć się z brakiem wiary i zepsuciem także w swoim łonie. W szczególności nie możemy zapominać o cierpieniu przeżywanym przez nieletnich i osoby wymagające szczególnej troski „z powodu wykorzystywania seksualnego, władzy i sumienia popełnianych przez znaczną liczbę księży i osób konsekrowanych”[4]. Jesteśmy nieustannie wzywani „jako lud Boży, by wziąć na siebie ból naszych braci zranionych na ciele i na duszy”[5]. Nazbyt długo wołanie ofiar było krzykiem, którego Kościół nie potrafił dostatecznie usłyszeć. Chodzi o głębokie rany, które trudno się goją, za które nigdy nie dość przepraszać, i które stanowią przeszkodę, niekiedy potężną, aby iść w kierunku „podążania razem”. Cały Kościół jest wezwany do rozliczenia się z ciężarem kultury przesiąkniętej klerykalizmem, jaką odziedziczył po swojej historii oraz z formami sprawowania władzy, w które wszczepiają się różne rodzaje nadużyć (władzy, ekonomiczne, sumienia, seksualne). Nie sposób „wyobrazić sobie nawrócenia działania kościelnego bez aktywnego udziału wszystkich członków ludu Bożego”[6]: razem prośmy Pana o „łaskę nawrócenia i namaszczenia wewnętrznego, abyśmy w obliczu tego przestępstwa nadużyć mogli wyrazić naszą skruchę i naszą stanowczość, by odważnie z nimi walczyć”[7].

7. Pomimo naszych niewierności, Duch Święty nadal działa w dziejach i ukazuje swoją życiodajną moc. To właśnie w bruzdach wyżłobionych przez wszelkiego rodzaju cierpienia, jakich doświadcza rodzina ludzka i Lud Boży, rozkwitają nowe języki wiary i nowe drogi, zdolne nie tylko do interpretowania wydarzeń z teologicznego punktu widzenia, ale także do odnajdywania w trudnych doświadczeniach motywów do ponownego wytyczenia dróg życia chrześcijańskiego i kościelnego. Do wielkiej nadziei skłania fakt, że wiele Kościołów rozpoczęło już mniej lub bardziej zorganizowane spotkania i procesy konsultacji Ludu Bożego. Tam, gdzie były one naznaczone stylem synodalnym, rozkwitł na nowo zmysł Kościoła, a udział wszystkich nadał nowy impuls życiu kościelnemu. Potwierdziło się również pragnienie przyjęcia pierwszoplanowej roli w Kościele przez młodych oraz potrzeba większego dowartościowania kobiet i większej przestrzeni dla ich udziału w misji Kościoła, na co zwróciły już uwagę zgromadzenia synodalne w 2018 i 2019 r. W tym kierunku zmierza również niedawne ustanowienie świeckiej posługi katechety oraz otwarcie dla kobiet dostępu do posług lektoratu i akolitatu.

8. Nie możemy ignorować różnorodności warunków, w jakich żyją wspólnoty chrześcijańskie w różnych regionach świata. Obok krajów, w których Kościół obejmuje większość ludności i stanowi kulturowy punkt odniesienia dla całego społeczeństwa, są też takie, w których katolicy stanowią mniejszość; w niektórych z nich katolicy wraz z innymi chrześcijanami doświadczają form prześladowań, niekiedy bardzo brutalnych, a nierzadko męczeństwa. O ile z jednej strony panuje zsekularyzowana mentalność, która dąży do usunięcia religii z przestrzeni publicznej, to z drugiej religijny integralizm, który nie szanuje wolności innych podsyca formy nietolerancji i przemocy, które znajdują odzwierciedlenie również we wspólnocie chrześcijańskiej i jej stosunkach ze społeczeństwem. Chrześcijanie nierzadko przyjmują takie same postawy, podsycając podziały i konflikty, także w Kościele. Podobnie należy wziąć pod uwagę sposób, w jaki pęknięcia, dzielące społeczeństwo, ze względu na pochodzenie etniczne, rasę, kastę czy inne formy rozwarstwienia społecznego lub przemocy kulturowej i strukturalnej, odzwierciedlają się we wspólnocie chrześcijańskiej i w jej relacjach ze społeczeństwem. Sytuacje takie mają głęboki wpływ na znaczenie wyrażenia „podążać razem” i na konkretne możliwości jego realizacji.

9. W tak zarysowanym kontekście synodalność stanowi naczelną drogę dla Kościoła, wezwanego do odnowy pod działaniem Ducha Świętego i dzięki słuchaniu Słowa Bożego. Zdolność do wyobrażenia sobie innej przyszłości dla Kościoła i jego instytucji na miarę misji jaką otrzymał, zależy w dużej mierze od tego, czy zechce on uruchomić procesy słuchania, dialogu i rozeznania wspólnotowego, w których wszyscy i każdy z osobna będzie mógł uczestniczyć i wnieść swój wkład. Jednocześnie, wybór „podążania razem” stanowi proroczy znak dla rodziny ludzkiej, która potrzebuje wspólnego projektu, który byłby w stanie dążyć do dobra wszystkich. Kościół zdolny do komunii i braterstwa, do uczestnictwa i pomocniczości, w wierności temu, co głosi, będzie mógł stanąć po stronie ubogich i ostatnich oraz użyczyć im swego głosu. Do „podążania razem” trzeba pozwolić, by Duch Święty wychowywał nas do mentalności prawdziwie synodalnej, wchodząc z odwagą i wolnością serca w proces nawrócenia, bez którego nie będzie możliwe przeprowadzenie „nieustannej reformy, której Kościół, rozumiany jako instytucja ludzka i ziemska, wciąż potrzebuje” (UR, n. 6; por. EG, n. 26).