Śpiew do Matki Bożej.
Śpiew: Apel Jasnogórski.
Rachunek sumienia i akt żalu.
Dobry Boże, uwielbiamy Cię za te „rekolekcje w drodze”. Stały się one swoistym Wieczernikiem, w którym trwaliśmy wraz z Maryją. Wierzymy, że ten czas odkrywania na nowo Wielkiej Tajemnicy Wiary, jaką jest Eucharystia, będzie obfity w owoce. Dziękujemy za to, że idąc Twoją drogą, to znaczy słuchając Słowa Boża i wypełniając je możemy być braćmi i siostrami Chrystusa – jedynego Zbawiciela człowieka. Z tym większą więc ufnością wołamy do Ciebie, Panie Boże, słowami, których nauczył nas Chrystus:
Ojcze nasz…
Rozważanie:
Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 1981 r.
Matko Boża – Jasnogórska Matko Kościoła, dzisiejszego wieczoru, gdy niejako odczuwamy już kres naszej drogi, bo Twoja Stolica jest już tak blisko, chcemy zamyśleć się nad ostatnim etapem życia Prymasa Tysiąclecia, który stał się naszym przewodnikiem podczas tegorocznych Apeli. Zachętę ku temu znajdujemy w Liście do Hebrajczyków, gdzie natchniony Autor pisał: „Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę!” (Hbr 13, 7).
Kwiecień 1981 r. przyniósł nasilenie choroby Prymasa. Przeżywał on kolejne posługi i zadania, których nie mógł wypełnić a do których wcześniej się zobowiązał. Wszystko oddawał jednak w Twoje ręce, Matko Boża. Dzień 13 maja przyniósł dramatyczne wydarzenia związane z zamachem na Jana Pawła II. Kapelan Prymasa, zmarły niedawno ks. Bronisław Piasecki pisał o tamtym dniu: „Pod tą datą Ksiądz Prymas zapisuje w swoim kalendarzu: «Strzały do Ojca Świętego na Placu Świętego Piotra». Kiedy dowiedział się o zamachu na życie Papieża, jakby «skurczył» się w sobie i po chwili powiedział: «Zawsze tego się bałem». Dzisiaj osłabienie wyraźnie narasta”. Następnego dnia Prymas nagrał swe przemówienie do wiernych, w którym prosił o modlitwę w intencji Jana Pawła II. Mówił między innymi: „I dlatego, Najmilsi, i ja, dotknięty obecnie najrozmaitszymi moimi dolegliwościami fizycznymi, muszę uważać je za skromne i małe w porównaniu z tym, co dotknęło Głowę Kościoła. I dlatego proszę Was, aby te heroiczne modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji na Jasnej Górze, w świątyniach warszawskich, i diecezjalnych, gdziekolwiek, abyście to wszystko skierowali w tej chwili wraz ze mną ku Matce Chrystusowej błagając o zdrowie i siły dla Ojca Świętego”.
Dwa dni później przyniesiono do pokoju Prymasa obraz przedstawiający Twoje oblicze, Matko Boża. Kardynał nie rozstawał się z tym wizerunkiem, zabierał go wszędzie, nawet w podróże zagraniczne. Pielęgniarka powiedziała do Prymasa: „Ojciec Ją kocha jak najlepszą rodzoną matkę”, a w odpowiedzi usłyszała: „Tak – i tak było całe życie… całe życie”. Ostatnie dwa wyrazy powtórzył kilkakrotnie. Odnosząc się do Matki Bożej dodawał: „Postawiłem wszystko na Nią i Jej to zawdzięczam, że miłosierdzie Boże towarzyszyło mi zawsze i wszędzie, a szczególnie w najtrudniejszych chwilach życia”. Znamienne są dalsze słowa Prymasa: „Nigdy nie opuściłem Boga, nie zdradziłem Kościoła i Ojca Świętego, a przede wszystkim najdroższej mi łaski powołania kapłańskiego. W moim życiu uważałem ją zawsze za najcenniejszy dar Jezusa Chrystusa. Na mojej drodze życia stanęła Jasnogórska Matka Kościoła, której stałem się wiernym niewolnikiem i zawsze na tym dobrze wychodziłem”.
Do rezydencji Prymasa Polski przybył 19 maja 1981 r. wędrujący po stolicy Twój Obraz Nawiedzenia, Pani Jasnogórska. Całą noc czuwali przy Tobie w kaplicy współpracownicy Kardynała. On sam nie mógł już przyjść. Następnego dnia, przed południem, przyniesiono Obraz do jego pokoju. Najpierw Prymas modlił się w ciszy, a później mówił do Ciebie: „Dziękuję Ci, Matko, że jeszcze raz przyszłaś do mnie. Tyle razy przychodziłaś do mnie, zwłaszcza na Jasnej Górze. Ale i ja przychodziłem do Ciebie. […] Byłaś zawsze dla mnie największą Łaską, Światłem, Nadzieją i programem mojego życia. Wiem, że nie jestem tego godzien od samego początku, ale Ty byłaś zawsze zachętą, aby wszystko postawić na Ciebie. Nie umiem się w tej chwili wypowiedzieć i może lepiej byłoby milczeć, pragnę Ci tylko dziękować. Dlatego też za wszystko dziękuję. […] Błogosław Maryjo, słudze Twojemu, który zawsze był Tobie wierny”. Przybliżono Obraz do chorego, który pochylił się, wyciągnął rękę i z widocznym wzruszeniem dotknął Obrazu, a następnie przeżegnał się. Odprowadził wzrokiem Obraz Nawiedzenia, który jeszcze zatrzymał się w progu. Wzruszony patrzył na Ciebie, Matko Boża. W słowach wypowiedzianych wówczas Prymas określił całą swą dziecięcą miłość do Ciebie. Byłaś dla niego „największą Łaską, Światłem, Nadzieją i programem”. To nie była więc tylko pobożność – to był program całego życia.
W majowych tamtych dniach Jan Paweł II cierpiał w klinice w Rzymie, a Prymas w swym warszawskim mieszkaniu. 24 maja 1981 r. przywieziono Prymasowi różaniec od papieża. Kardynał chciał, by założono mu go na szyję. Często całował krzyżyk tego różańca. Tego dnia, około południa zadzwonił ks. Stanisław Dziwisz informując, że papież chciałby porozmawiać z Prymasem. Kardynał nie mógł jednak wstać, a przeciągnięcie linii do łóżka chorego zajęłoby zbyt dużo czasu. Odłożono więc rozmowę na następny dzień. Gdy więc następnego dnia zadzwonił Jan Paweł II, Prymas zmobilizował wszystkie swe siły. Mówił cichym głosem: „Ojcze, Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo… Dziękuję za różaniec, jest dla mnie pociechą… Ojcze… Łączy nas cierpienie… Módlmy się za siebie wzajemnie. Między nami jest Matka Najświętsza… Cała nadzieja w Niej… Ojcze, całuję Twoje stopy… Błogosław mi. Ojcze, Ojcze, błogosław mi raz jeszcze. Amen. Amen. Amen”. Była to ostatnia rozmowa na ziemi Prymasa z Janem Pawłem II.
Kolejne godziny przyniosły znaczne pogorszenie stanu zdrowia Prymasa. Nie mając już sił usiłować śpiewać „Chwalcie łąki umajone”. Wysiłek ten zakończył się cichym wyrecytowaniem zwrotki tej pieśni. W tamtych godzinach myślał o innych, jak choćby o lekarzach, troszcząc się, by nie byli głodni. Nie skarżył się i nie narzekał – z cierpliwością przyjmował krzyż cierpienia. 27 maja Prymas przyjął Wiatyk – Komunię świętą na drogę. Tego dnia około godz. 11 zapadł w sen, tracąc kontakt z otoczeniem. Przez całą noc trwała modlitwa w kaplicy prymasowskiej rezydencji. Gdy kardiolog poinformował, że rozpoczyna się agonia, przy łóżku Prymasa zebrali się lekarze i domownicy. Kapelan Prymasa Polski, ks. Bronisław Piasecki odmawiał modlitwy za konających. Prymas leżał na prawym boku, głowę miał przechyloną, a do ręki podano mu zapaloną gromnicę.
Agonia kard. Stefana Wyszyńskiego zakończyła się 28 maja 1981 r. o godz. 4.40. Zatrzymał się oddech i praca serca. Lekarze orzekli zgon. Wielki Prymas Tysiąclecia powrócił do Domu Ojca. Zgromadzeni wokół jego łóżka odmawiali różaniec. W tamtym dniu Kościół świętował uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.
Zaraz po śmierci Prymasa rozpoczął się pochód dziesiątków tysięcy ludzi, którzy chcieli oddać hołd swemu Ojcu, Pasterzowi i Wielkiemu Polakowi. Oczekującym przez kilka godzin w długiej kolejce nie przeszkadzał nawet ulewny deszcz. Na szarfie jednego z wieńców złożonych na jego grobie w dniu pogrzebu napisano: „Niekoronowanemu Królowi Polski”.
Przebywający w rzymskiej poliklinice Jan Paweł II przeżył mocno śmierć Prymasa Polski. W telegramie na pogrzeb pisał: „Łączę się w bólu i modlitwie z całym Kościołem w Ojczyźnie i wszystkimi moimi Rodakami. Przeżywając tajemnice Wniebowstąpienia Pańskiego proszę najlepszego Ojca o wieczną nagrodę dla niestrudzonego Pasterza i nieustraszonego świadka Ewangelii Chrystusowej. Ufam, że Pani Jasnogórska, Matka Kościoła, której tak bezgranicznie zawierzył, okaże Mu swojego Syna”.
Matko Boża, całe życie kard. Stefana Wyszyńskiego było przepojone głęboką wiarą w Boga, całkowitym zawierzeniem Tobie, wiernością Kościołowi i miłością do Ojczyzny. Tak wiele trzeba nam uczyć się od Wielkiego Prymasa. Lekcja udzielana przez niego Polsce ciągle jest aktualna. Dzisiejszego wieczoru chcemy modlić się za nas samych. Prosimy, byśmy szli przez życie drogą Ewangelii, byśmy byli „cali Twoi” i byśmy „wszystko postawili na Ciebie”. Bądź pozdrowiona, Matko Boża – Jasnogórska Matko nasza!
Wołamy do Ciebie słowami Prymasa Tysiąclecia:
Matko Boża, Niepokalana Maryjo!
Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie w niewolę miłości.
Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi świętemu, którego jesteś Matką.
Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna i zawsze zwyciężasz.
Spraw więc, Wspomożycielko wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym Królestwem Twego Syna i Twoim. Amen.
Pod Twoją obronę.
Błogosławieństwo.
oprac. ks. Albert Warso