Pojawienie się feminizmu w pierwszej kolejności wiązało się z dowartościowaniem roli kobiety w życiu rodzinnym i społecznym, co niewątpliwie można uznać za pozytywny przejaw tego ruchu. Dyskryminowanie praw kobiet, umniejszanie ich roli społecznej przyczyniły się do zabierania głosu przez kobiety w obronie własnej godności, praw i wartości.
Skrajne formy feminizmu
Z biegiem czasu przejawy feminizmu zaczęły prowadzić do negatywnych skutków działania, jakim niewątpliwie była walka o równouprawnienie kobiet i mężczyzn z jednoczesnym przyjmowaniem stylu męskiego przez kobiety w codziennym życiu.
Obecnie wiele słyszy się o skrajnych formach feminizmu, które głoszą hasła rewolucji seksualnej, antykoncepcji i aborcji oraz zrównania roli kobiety i mężczyzny w życiu społecznym. Zwolenniczki tego nurtu uważają świat za niesprawiedliwy, ponieważ mężczyzna zawsze jest na uprzywilejowanej pozycji, podczas gdy kobiety nieustannie stoją w obliczu konieczności rezygnowania z siebie na rzecz rodziny.
Jednak nie wszystkie kobiety walczące o swoje prawa uważają, że aby stać się wolną i świadomą osobą, muszą koniecznie być przeciwniczkami mężczyzn. Feminizm jest bowiem pojęciem dość szerokim, określającym wszelkie koncepcje zakładające, że kobiety są dyskryminowane ze względu na płeć i wynikające z tego założenia działania. Bycie feministką wcale nie musi oznaczać bycia zwolenniczką legalizacji aborcji. Na przestrzeni dziejów kobiety domagały się praw politycznych czy ekonomicznych. Nadal mówi się o konieczności równego wynagradzania za wykonanie takiej samej pracy na danym stanowisku. Tego typu dążenia należy jak najbardziej chwalić. Jednak walka o zalegalizowanie aborcji i szeroko rozumianej antykoncepcji, a także prawa kobiety do decydowania o sobie i swoim życiu przyczyniły się do tego, że feminizm zaczął być postrzegany negatywnie.
Jan Paweł II wiele razy pisał, że kobiety ze swoim „geniuszem” są potrzebne w sferze publicznej. W Mulieris Dignitatem Papież przestrzegał, że „(…) słuszny sprzeciw kobiecy wobec tego, co wyrażają biblijne słowa „on będzie panował nad tobą” nie może prowadzić pod żadnym warunkiem do „maskulinizacji kobiet”. Ten rodzaj sprzeciwu, czerpiącego również z Ewangelii, miał się skonkretyzować w ruchu kobiet, który nazwał w Evangelium Vitae „nowym feminizmem”, akceptując pewne słuszne postulaty emancypacyjnych ruchów kobiecych.
Pozytywne przejawy feminizmu
Feminizm często rozumie się jako dążenie kobiet do stawania się podobnymi do mężczyzn. Myślenie, że feministka to „baba – chłop” z pewnością jest krzywdzące. Celem zdrowego feminizmu nie powinno być zrównanie kobiet z mężczyznami na wszystkich płaszczyznach. Ideałem nie może być dążenie do naśladowania za wszelką cenę ról i zachowań mężczyzn. Należy podchodzić do sprawy równości zdroworozsądkowo. Kobieta powinna być kobieca, a mężczyzna męski, by móc się nawzajem uzupełniać. Oczywiście „kobieca” nie musi przy tym znaczyć „słaba” czy „bezradna”. Tak zwana prasa kolorowa kreuje dzisiaj obraz kobiety, która wszystko potrafi, jest młoda, szczupła i władcza. Dookoła słychać: „realizuj się sama dla siebie, a będziesz szczęśliwa”. Wydawać by się mogło, że warto podążać za owymi radami, by jako kobieta osiągnąć poczucie zadowolenia i samorealizacji. Jednak i tym razem należy uważać, by nie wpaść w pułapkę samozachwytu i egoizmu. Bo czy faktycznie warto rezygnować z czasu poświęcanego rodzinie na rzecz stawania się coraz bardziej niezależną i postępową?
Kobieta w rodzinie i społeczeństwie
Nie można zaprzeczyć, że obecnie rola i pozycja kobiety w społeczeństwie znacznie różni się od tego, co miało miejsce w historii. Zmiany, które nastąpiły na przestrzeni wieków, z pewnością są korzystne i stawiają kobiety, w większości krajów, na równi z mężczyznami, jeśli chodzi o prawa polityczne czy ekonomiczne. Owe zmiany w podejściu do kobiet nie ominęły również i Kościoła. Wspomniany stereotyp „kobiety – katoliczki” jest oczywiście dużym i niesprawiedliwym uproszczeniem. Wierząca i praktykująca nie znaczy przecież ograniczana. Katoliczki również mogą być feministkami. Ważne, by nie popadać w skrajności, jak większość lewicowych ruchów walczących w obronie rzekomych praw kobiet np. do legalizacji aborcji czy „równouprawnienia” we wszystkich sferach życia społecznego. Nie chodzi przecież o to, żeby z kobiet robić mężczyzn, tylko by kobiety nie były gorzej traktowane ze względu na swą płeć.