Konferencja – Zdobywanie cnót, walka z wadami – dzień VI

655
Pielgrzymka ze Skarżyska na Jasną Górę. Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Św. Paweł w Liście do Rzymian napisał: „Chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś nadzieję” (Rz 5, 3-5).

Cnoty i wady kształtują charakter człowieka. Cnota jest pojęciem bardzo prostym do określenia. Jest stałą i trwałą dyspozycją do czynienia dobra. Bez osobistej cnoty będziemy czynić dobro jedynie sporadycznie. Głównym źródłem dobrego i szczęśliwego życia – dla całego rodzaju ludzkiego, dla każdego narodu i społeczności, dla każdej rodziny – jest osobista cnota każdego człowieka.

Żaden system ani kodeks prawny, jakkolwiek byłyby doskonałe, nie mogą służyć dobru bez jednostek, które posiadają wypracowane cnoty. Chińskie przysłowie mówi: „Gdy zły człowiek używa dobrych środków, przynoszą one złe skutki”. Za pomocą złych cegieł, jakkolwiek byłyby świetnie ułożone, nie zbuduje się dobrego budynku.

Cnoty rozwijane są przez każdy dobry czyn i leżą u podstaw przekształcania się dobrych czynów w nawyk oraz udoskonalają nie tylko to, co robimy, ale i to, kim jesteśmy.

Wyróżniamy trzy cnoty Boskie – wiarę, nadzieję i miłość – oraz cztery cnoty kardynalne (główne): roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo.

Cnoty Boskie są nadprzyrodzone, ponieważ zostały objawione przez Boga i znane są przez wiarę. Ich celem jest udział ludzi w życiu Boga i między sobą. Są one podstawą życia moralnego, gdyż kształtują inne cnoty moralne.

Wiara jest cnotą, która sprawia, że chrześcijanie wierzą w Boga oraz w to, co objawił. Wzorem takiej wiary jest Abraham – ojciec wszystkich wierzących – oraz Maryja, która uwierzyła słowu Anioła.

Nadzieja jest cnotą Boską, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego. Chroni ona ludzi przed zwątpieniem i podtrzymuje w ciężkich chwilach, zapewniając radość nawet w czasie trudnych prób życiowych, zgodnie ze słowami św. Pawła: „Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi” (Rz 12, 12).

Miłość natomiast przewyższa wszystkie cnoty i jest uznawana za pierwszą z cnót teologalnych. Ożywia ona i inspiruje do praktykowania wszystkich pozostałych cnót, a św. Paweł nazywa ją „więzią doskonałości” (Kol 3, 14).

Chrześcijanin powinien obdarzać miłością nie tylko swoich bliskich, lecz również nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44).

O cnotach mówili już starożytni myśliciele. Platon wymieniał cztery: roztropność, odwagę, wytrwałość i sprawiedliwość. Kościół uczy o czterech cnotach kardynalnych, którymi są: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie. Są one wymienione w Piśmie Świętym w Księdze Mądrości (zob. Mdr 8, 7).

Roztropność jest cnotą, która pozwala rozeznawać w każdych okolicznościach nasze prawdziwe dobro i właściwy wybór środków, aby to dobro osiągnąć. Pozwala człowiekowi wybrać właściwą drogę postępowania i jest źródłem właściwych decyzji życiowych.

Sprawiedliwość polega na oddawaniu Panu Bogu i bliźniemu tego, co się im należy. Uzdalnia ona do poszanowania praw drugiego człowieka i wprowadzania harmonii w relacje międzyludzkie.

Męstwo jest cnotą, która daje wytrwałość w trudnościach oraz stałość w kontynuacji dobra. Pomaga przezwyciężać strach, daje też siłę do stawiania czoła próbom i prześladowaniom. Spośród wszystkich cnót chyba właśnie cnoty męstwa najbardziej brakuje w życiu większości współczesnych ludzi.

Umiarkowanie to cnota, która pozwala opanować dążenie do przyjemności, tak jak męstwo pozwala opanować lęk przed bólem. Dlatego bardzo często nazywana jest opanowaniem. Bez umiarkowania nie jesteśmy w stanie wznieść się ponad poziom zwierząt, które kierują się jedynie swoimi instynktami, popędami, strachem, zwłaszcza zaś instynktem szukania przyjemności i unikania bólu.

Można powiedzieć, że roztropność dostarcza nam mapę, która wyznacza drogi życia, męstwo powściąga łzy, umiarkowanie ogranicza zachcianki, a sprawiedliwość reguluje wynikłe z tego czyny. Roztropność nie jest tylko „bezpiecznym graniem”, sprawiedliwość nie wiąże się jedynie z karą za zło, męstwo nie jest oślim uporem, a umiarkowanie nie realizuje się wyłącznie w trzeźwości od alkoholu.

Na każdym etapie swojego życia można zapytać: W jaki sposób ja mogę realizować życie w cnotach?

Roztropność możemy kształtować przez unikanie tego, co krzywdzi i niszczy a wybieranie tego, co ubogaca i buduje. To także wpatrywanie się w prawdziwe autorytety i naśladowanie ich.

Sprawiedliwości możemy uczyć się przez stawianie Pana Boga na pierwszym miejscu, a człowieka według zasady personalizmu chrześcijańskiego, która głosi, że człowiek nigdy nie może być środkiem do osiągania celów, ale celem samym w sobie.

Męstwo polega na rozwiązywaniu problemów, a nie ich unikaniu. Dzięki niemu człowiek odważnie staje w obronie wartości, które wyznaje i chce pozostać im wierny.

Z kolei umiarkowanie pomaga w przezwyciężaniu egoizmu, dostrzeganiu potrzeb innych ludzi oraz w chęci dzielenia z nimi tym, co się posiada.

Cnoty kardynalne mają przeciwne sobie wady. Są nimi: głupota, niesprawiedliwość, tchórzostwo i nieumiarkowanie. Cnoty Boskie mają jeszcze więcej poważnych i przeciwstawnych im wad. Do nich należą między innymi: świadome i rozmyślne odrzucenie wiary (apostazja), rozmyślne odrzucenie nadziei (rozpacz), świadome odrzucenie miłości obejmujące obojętność, niewdzięczność, letniość, lenistwo duchowe i nienawiść. W walce z nimi konieczna jest wytrwałość i cierpliwość.

Przykładem takiej postawy może być historia Anny, która już w wieku dziesięciu lat zetknęła się z nieuleczalną chorobą. Jej życie pokazuje, że cierpliwość w chorobie może okazać się wielką wartością oraz przyczynić się do duchowego wzrostu. Jej choroba doprowadziła do paraliżu kończyn dolnych i prawej ręki oraz do zaniku mięśni. Od dnia pojawienia się choroby aż do końca życia nigdy nie opuściła o własnych siłach swojego łóżka, w którym przecierpiała 54 lata. Stan jej zdrowia ciągle się pogarszał, a pod koniec życia wystąpiło u niej wiele schorzeń. Jednak dzięki głębokiej wierze, nadziei i miłości, które podtrzymywane były nieustannie wytrwałą posługą duszpasterzy i bliskich osób, jej cierpienie nabrało szczególnego znaczenia i stało się świadectwem dla wielu ludzi. Codzienna wizyta kapłana z Najświętszym Sakramentem, długie godziny spędzone na rozmowie z kierownikiem duchowym i innymi księżmi doprowadziły ją do całkowitego poddania się woli Bożej, akceptacji swojego stanu i uczynienia z własnego cierpienia źródła łask dla innych. W jednym ze swoich listów do zaprzyjaźnionego kapłana napisała: „Ksiądz przyniesie mi codziennie Jezusa w Komunii. Potem mnie tu zamkną. I nie ma ksiądz pojęcia, jak się tutaj radośnie leży, chociaż jest się opuszczonym przez cały świat, ale nie przez Boga. Chociaż ciało ugina się pod ciężarem krzyża, duch się nie ugiął, tak jak nie ugiął się duch sprawiedliwego Hioba”. Po utracie słuchu chora powiedziała: „To Jezus zapragnął tego ode mnie, abym nie słuchała gorszących słów”. Świadkowie wspominają, że Anna nigdy nie podchodziła do swojej choroby w sposób cierpiętniczy. Niosła swój krzyż bez narzekania i nigdy w ich obecności nie skarżyła się. Wielką rolę w cierpliwym znoszeniu przez nią choroby odgrywała codzienna obecność kapłana, ale także jej przyjaciół. Chora żyła ich sprawami. Przychodzili do niej, aby powierzyć jej swoje intencje. Dawali jej poznać, że potrzebują jej modlitwy i wsparcia. Opowiadali o swoich problemach, ale zawsze z wielką ufnością, że Bóg pomoże. Kapłani wraz z przyjaciółmi chorej urządzali przy jej łóżku różnego rodzaju spotkania dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Ale przede wszystkim oni sami dawali jej odczuć, że potrzebują jej modlitewnego wsparcia oraz że przychodzą do niej w chwilach trudnych, żeby budować się jej postawą. Regularnie celebrowano przy jej łóżku Msze święte, na które przychodziło wielu ludzi. Nie tylko w modlitwie za innych Anna odnajdowała sens swojej choroby. Ludzie, zarówno świeccy, jak i kapłani, budując się jej cierpliwością i pogodą ducha, zaczęli szukać u niej kierownictwa duchowego i pociechy w ciężkich chwilach.To dawało jej siłę i poczucie bycia potrzebną. Na uwagę zasługuje fakt, że Anna – mimo paraliżu – czynnie zaangażowana była w życie parafii, szczególnie w pomoc charytatywną innym. Z jej inicjatywy i pod jej kierownictwem przez wiele lat grupa parafian organizowała pomoc materialną dla biednych kleryków, którzy po święceniach odprawiali Msze święte prymicyjne przy jej łóżku.

Przykład cierpliwego i mężnego znoszenia cierpienia wzmacnia wytrwałość życia w cnotach. Św. Paweł zapisał takie słowa Pana Boga: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem się w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9).

W Ślubach Jasnogórskich kard. Stefan Wyszyński, zawierzając nasz naród opiece Maryi, pisał: „Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej. Królowo Polski, przyrzekamy!”.

Według Prymasa Tysiąclecia wady narodowe to skutek ulegania słabościom pojedynczych ludzi, którzy nie chcą lub też nie potrafią z nimi walczyć. W czasie, gdy Ksiądz Prymas układał tekst Ślubów Jasnogórskich, zdawał sobie sprawę, że pijaństwo niszczy zdrową tkankę polskiej rodziny, niszczy ludzkie relacje oraz jest powodem wielu nieszczęść. Miał świadomość, że alkoholizm jest przyczyną wielu wypadków przy pracy oraz stanowi powód rozpadu życia rodzinnego i często daje podstawę do opinii i stereotypów, które Polaków przedstawiały w niekorzystnym świetle.

Ksiądz Prymas do wad narodowych zaliczył również lenistwo, lekkomyślność i marnotrawstwo. Pisał o opieszałości w podejmowaniu zadań i o braku poczucia obowiązku wywiązywania się z umowy o pracę. Był przekonany, że silną Polskę może zbudować jedynie silny i zjednoczony naród.

Kard. Stefan Wyszyński zawarł w Ślubach Jasnogórskich także słowa o rozwiązłości, pisząc o środowiskach i ludziach, którzy nie znają pojęcia wstrzemięźliwości i nie patrzą na dobro drugiego człowieka, a tylko wykorzystują go do własnych potrzeb, celów, popędów i zachcianek. Miał świadomość wielości naszych narodowych wad, zdając sobie sprawę z tego, że do wielu z nich przyczyniamy się sami.

Uznał, że musimy uczynić wszystko, aby unikać grzechu i okazji do niego prowadzących. Ucieczka od grzechu to praca na rzecz cnoty. Nikomu z nas nie przychodzi to łatwo. Tylko człowiek o wysokim poziomie moralnym, pogłębiający swoje życie wewnętrzne, ubogaca społeczność i podnosi cywilizację na wyższy poziom rozwoju. Tylko ten, kto potrafi szanować dobro, cudzą własność, prawo i dobre obyczaje jest w stanie dbać o rozwój Ojczyzny i Jej wiernie służyć.

Jedyną pomoc i ratunek dla Narodu widział w zwróceniu się pod opiekę Maryi – Królowej Polski. Wiedział, że tylko w zdrowej i kochającej się rodzinie można pielęgnować wszystkie cnoty i być świadkiem Chrystusa w codziennym życiu.

Zakończmy nasze rozważanie modlitwą św. Jana Pawła II za rodziny:

„Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi,
Ojcze, który jesteś Miłością i Życiem,
spraw, aby każda ludzka rodzina na ziemi
przez Twego Syna, Jezusa Chrystusa, „narodzonego z Niewiasty”,
i przez Ducha Świętego,
stawała się prawdziwym przybytkiem życia i miłości
dla coraz to nowych pokoleń.
Spraw, aby Twoja łaska kierowała myśli i uczynki małżonków
ku dobru ich własnych rodzin
i wszystkich rodzin na świecie.
Spraw, aby młode pokolenie znajdowało w rodzinach
mocne oparcie dla swego człowieczeństwa
i jego rozwoju w prawdzie i miłości.
Spraw, aby miłość umacniana łaską Sakramentu Małżeństwa
okazywała się mocniejsza od wszelkich słabości i kryzysów,
przez jakie nieraz przechodzą nasze rodziny.
Spraw wreszcie – błagamy Cię o to
za pośrednictwem Świętej Rodziny z Nazaretu –
ażeby Kościół wśród wszystkich narodów ziemi
mógł owocnie spełniać swe posłannictwo
w rodzinach i poprzez rodziny.
Przez Chrystusa Pana naszego,
który jest Drogą, Prawdą i Życiem,
na wieki wieków. Amen”.

(Oprac. ks. Rafał Widuliński)