Rozważania opracował: ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak, UP JPII
DAŁ UCZNIOM (lub: TO JEST CIAŁO MOJE)
EWANGELIA PRZY PIERWSZYM OŁTARZU (Mt 26,17-19.26-29)
W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: “Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?” On odrzekł: “Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami”. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: “Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: “Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Lecz powiadam wam: “Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego”.
ROZWAŻANIE
To Jezus wskazał, gdzie będą spożywali Paschę. To Jezus polecił ją przygotować. To Jezus wziął i błogosławił chleb. To Jezus wziął kielich i odmówił dziękczynienie. To Jezus powiedział: „Bierzcie i jedziecie, to jest Ciało moje”. To Jezus mówił o kielichu Krwi swojej „Pijcie z niego wszyscy”.
Przy pierwszym ołtarzu, słysząc jeszcze wypowiedziane przed chwilą słowa Ewangelii i wpatrując się w żywe Ciało Jezusa, chcemy wyznawać, że Eucharystia jest przede wszystkim darem Jezusa. Gdyby Słowo nie stało się ciałem, gdyby Bóg nie stał się człowiekiem, gdyby Ostatniej Wieczerzy nie uczynił Jezus pierwszą wieczerzą każdej eucharystycznej uczty i ofiary, Bóg nie byłby tak blisko każdego z nas.
Może przez lata i wieki przyzwyczailiśmy się w Polsce do tego, że Msza święta jest i że jest tak dostępna jak chleb powszedni. Dziś, klęcząc przez żywym Ciałem Jezusa, chcemy podziękować za to, że Bóg przychodzi codziennie jako dar, że mamy to szczęście mieć Boga na wyciągnięcie ust, rąk i serca.
JEDLI DO SYTOŚCI (lub: NIE MAJĄ CO JEŚĆ)
EWANGELIA PRZY DRUGIM OŁTARZU (Mk 8,1-9)
Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: “Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”.
Odpowiedzieli uczniowie: “Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?” Zapytał ich: “Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: “Siedem”.
I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
ROZWAŻANIE
Jezus widzi ludzką biedą. Chce, żeby i uczniowie ją zobaczyli. Dzieli się nie tylko swoją wrażliwością, ale także sposobem pomocy drugiemu człowiekowi. Najpierw trzeba zmienić serce na miłosierne, żeby móc jak Jezus powiedzieć: „Żal mi tego tłumu”. Następnie trzeba zobaczyć potrzeby drugiego człowieka a to może nie być takie proste, żeby o czterech tysiącach powiedzieć uczciwie „Nie mają co jeść”. Potem trzeba szczerze się przyznać do tego, ile mamy i ile możemy dać innym. Kolejnym etapem jest modlitwa. Wzywanie Boga nie tylko z prośbą o to, by pomnożył to, czego nam brakuje, ale także, by przyjął naszą wdzięczność za to co jest. Przedostatnim krokiem jest dzielenie się tym, co posiadamy, ufając, że jakoś Bóg nie pozwoli nam zginąć. Kiedy Bóg spotka się z naszym zaufaniem, obdarzy nas obficie tak, że zawsze pozostaną jeszcze jakieś resztki. Stąd ostatnim etapem jest nie marnowanie tego, co zostało.
Tak było przy cudzie rozmnożenia chleba. Tak jest za każdym razem przy cudzie zamiany chleba w Ciało a wina w Krew Jezusa. Tak powinno być w każdej sytuacji, w której człowiek cierpi jakąkolwiek biedę.
Przy drugim ołtarzu chcemy wyznawać wiarę w to, że jest możliwe, by wszyscy jedli do sytości. Jest możliwe, by nikomu nie brakło chleba powszedniego i jest możliwe, by nikomu nie brakło Ciała Jezusa. Potrzeba tylko potrzeby drugich połączyć z Bożą pomocą i naszym miłosierdziem.
OPOWIADALI CO ICH SPOTKAŁO (lub: ZOSTAŃ Z NAMI)
EWANGELIA PRZY TRZECIM OŁTARZU (Łk 24,13-16.28-35)
Trzeciego dnia po śmierci Jezusa dwaj z Jego uczniów byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: “Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi.
Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.
I mówili nawzajem do siebie: “Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi.
Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
ROZWAŻANIE
Można by mieć pretensje do uczniów, że uciekli do Emaus. Mogli przecież zostać w Jerozolimie razem z Jedenastoma. A jednak rozmawiali ze sobą w drodze o tym, co się stało. Chociaż fizycznie daleko od Grobu Jezusa, sercem i słowem byli wciąż przy nim. I do tej bliskości w słowie, chociaż pełnej zwątpienia i pytań przychodzi Jezus, realny, cielesny i bliski jak przyjaciel w drodze, jak ktoś z kim można zasiąść do jednego stołu. I tłumaczy im wszystko i idzie z nimi, chociaż wie, że nie idą we właściwą stronę. Zwątpienie spowodowało rozmowy. Rozmowy obecność Jezusa. Obecność zrodziła tęsknotę czegoś więcej. To co więcej stało się Eucharystią. Eucharystia otworzyła oczy. Przejrzenie na oczy dało siły na powrót. Powrót zamienił się w wyznawanie wiary: „Opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.”
Każda nasza Msza święta może być historią uczniów z Emaus. Przychodzimy nieraz zniechęceni, nieraz nawet zbuntowani przeciw cierpieniu i porażkom. Ta święta godzina wpatrywania się w krzyż, który kończy się życiem i w banalny opłatek chleba, który staje się Ciałem Jezusa, daje nam na nowo wiarę w to, że z Bogiem wszystko jest możliwe.
Przy trzecim ołtarzu chcemy wyznawać wiarę w to, że warto przychodzić na Mszę świętą nawet pełni wątpliwości i rozczarowań i że warto opowiadać innym o tym, co Bóg zrobił w naszym życiu. Bo wyznawana wiara rodzi wiarę. Skoro Bóg może tak wiele w życiu tego czy tamtego człowieka, to przecież może tak samo stać się bliski na moich drogach ucieczek do Emaus.
MODLIŁ SIĘ O JEDNOŚĆ (lub: ABY STANOWILI JEDNO)
EWANGELIA PRZY CZWARTYM OŁTARZU (J 17,20-26)
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:
“Ojcze nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.
ROZWAŻANIE
Jak bardzo musi zależeć Jezusowi na jedności, skoro tyle o tym mówi na dzień przed swoją śmiercią. A jeśli mu zależy, to nie tylko mówi, ale modli się do swojego Ojca, bo przecież na modlitwie mówimy o tym, co najważniejsze, co najbardziej potrzebne, co tak bardzo zależne od samego Boga.
Jak bardzo musi Jezus wierzyć w ludzi, skoro modli się o to, „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie”. Czy możliwa jest aż taka jedność między nami jaka jest między Bogiem Ojcem i Jego Synem? Jezus wierzy w człowieka jak tata mówiący do dziecka: „Dasz radę”, jak nauczyciel do ucznia: „Poradzisz sobie”, jak trener do adepta: „To nie jest ponad twoje siły”.
Jak bardzo musi zależeć Jezusowi na każdym człowieku, skoro myśli o wszystkich i prosi „aby wszyscy stanowili jedno”, „aby świat uwierzył”, „aby świat poznał”.
Jak bardzo musi zależeć Jezusowi na miłości, skoro mówi, że Bóg umiłował ludzi, że Jego Ojciec umiłował Go przed założeniem świata, że nadal będzie objawiał kim jest Bóg, „aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była”.
Eucharystia jest miejscem pojednania, z Bogiem, z ludźmi, ze sobą samym. Jest miejscem miłości, bo nic tak nie jedna jak miłość i nic tak nie łączy jak miłość.
Przy czwartym ołtarzu chcemy wyznawać wiarę w to, że jedność między ludźmi rodzi się z Eucharystii. To ona zasypuje podziały i burzy mury. To Ciało i Krew Chrystusa tworzy z nas jedną rodzinę braci i sióstr w Chrystusie. To Eucharystia jest najpiękniejszą formą skutecznej modlitwy o jedność.