Droga Krzyżowa – dzień I

447
Krzyż pielgrzymkowy. Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Wstęp

„Jeśli kto chce pójść za Mną, […] niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8, 34).

Prośmy Chrystusa i Jego Matkę, byśmy pobożnie i w skupieniu przeżyli tę Drogę Krzyżową. Niech rozważanie tajemnic Męki i Śmierci Chrystusa rozpali w nas pragnienie prawdziwego zjednoczenia z Bogiem.


Stacja 1 – Jezus na śmierć skazany

ON – Wziął na siebie moją winę, bo miłość godzi się na niesłuszne i niesprawiedliwe wyroki. One bolą, ale czy miłość może istnieć bez bólu?

ONA – Musiało Jej pękać serce, kiedy Piłat wydawał wyrok skazujący Jezusa. I chociaż wiedziała, że jest niewinny, bez słowa skargi przyjęła tę niesprawiedliwość.

A JA? – Tyle razy jestem Piłatem dla innych, dla siebie samego…

– Tyle razy skazuję Boga na śmierć w moim życiu, gdy nie uznaję w Nim jedynego Pana…

PANIE, przebacz mi każdy mój wybór, w którym nie było Ciebie.


Stacja 2 – Jezus bierze krzyż na swe ramiona

ON – Przyjął na Swoje ramiona krzyż, świadomie i dobrowolnie. I chociaż ta zgoda nie pomniejszyła cierpienia, to nadała mu jednak zupełnie nowy sens.

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy belka drewna, którą nie raz w warsztacie Józefa trzymał w ręku Jej Syn, tym razem przygniotła Jego ramiona. Bez słowa skargi przyjęła i to…

A JA? – Tyle razy mocuję się w życiu z nieprzyjętym cierpieniem.

– Tyle razy odrzucam krzyż, porównuję go z krzyżami innych…

PANIE, bądź blisko mnie, bym miał siłę nieść mój własny krzyż przez życie bez sprzeciwu…


Stacja 3 – Jezus upada pod krzyżem

ON – Przytłoczony ciężarem krzyża upada. I chociaż dopiero przed chwilą wziął go na ramiona, nie daje rady… Pokorny, poniżony, przygnieciony…

ONA – Musiało Jej pękać matczyne serce, gdy patrzyła, jak Synowi brakuje sił, jak potyka się, jak upada i jak jest w tym sam, chociaż otacza Go tłum. Bez słowa skargi przyjęła jednak i to…

A JA? – Tyle razy cieszyły mnie upadki innych…

– Tyle razy patrzyłem na nie, jak na jakieś widowisko…

PANIE, naucz mnie rozumieć i cierpliwie znosić słabości i upadki innych i moje własne.


Stacja 4 – Jezus spotyka swoją Matkę

ON – Popatrzył w oczy Matki, Mamy… Tym spojrzeniem bez słów powiedzieli sobie wszystko.

ONA – Musiało Jej pękać serce, nie mogła powstrzymać łez, była gotowa oddać siebie w zamian… Nie chcieli…, nie pozwolili… Bez słowa skargi przyjęła i to…

A JA? – Tyle razy patrzyłem na cierpienie innych ludzi myśląc: „Jak to dobrze, że nie mnie się to przytrafia…”

– Tyle razy nie stać mnie było na okazanie innym współczucia…

PANIE, naucz mnie patrzeć z miłością na drugiego człowieka.


Stacja 5 – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

ON – Bóg przyjmuje pomoc człowieka, nawet tę ofiarowaną nie z miłości, ale raczej niechętną, wymuszoną. Bóg kolejny raz zaufał człowiekowi…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy widziała, że przypadkowy człowiek może pomóc Jezusowi, a Jej na to nie pozwolili. Może utrudzonego, wracającego z pola Szymona próbowała zachęcić wzrokiem do działania. Bez słowa skargi przyjęła i to…

A JA? – Tyle razy wykręcam się od pomocy innym.

– Tyle razy okazuję miłosierdzie (litość?) drugiemu bez miłości, niechętnie, bojąc się opinii innych

PANIE, daj mi wrażliwość serca i gotowość niesienia pomocy tam, gdzie mogę to zrobić. I naucz mnie uznawać własną bezsilność i przyjmować pomoc.


Stacja 6 – Weronika ociera twarz Jezusowi

ON – Otoczony pogardą, drwinami, obelgami spotkał zwykłą ludzką życzliwość. Odważna miłość Weroniki… Ta kobieta pokonała nieśmiałość, wyszła przed tłum i z miłosierdziem otarła umęczoną twarz Skazańca. A On zostawił ślad na jej chuście, …zostawił ślad w jej sercu…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy nie pozwolili Jej być tuż obok Syna, gdy nie pozwolili Jej nawet obetrzeć krwi i potu z Jego umęczonej twarzy. Patrzyła z wdzięcznością na dzielną Weronikę. Bez słowa skargi przyjęła i to doświadczenie.

A JA? – Tyle razy z łatwością oceniałem innych.

– Tyle razy bałem się w słusznej sprawie wyjść przed szereg.

PANIE, naucz mnie dostrzegać prawdziwą twarz drugiego człowieka.


Stacja 7 – Jezus upada po raz drugi

ON – Jego siły topniały. Mimo udzielonego Mu przed chwilą wsparcia, był już mocno osłabiony. Upadł kolejny raz, ale nie zrezygnował z wysiłku powstania…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy patrzyła na przygniecionego do ziemi Syna, i na tych, którzy stali obok, kopali, opluwali, obrażali Go… Bez słowa skargi przyjęła i to…

A JA? – Tyle razy miałem pokusę, żeby obwiniać innych za moje upadki.

– Tyle razy wydawało mi się, że Bóg mnie opuścił, że muszę sobie radzić sam…

PANIE, gdy przychodzi zniechęcenie kolejnymi upadkami, naucz mnie, jak nie rezygnować z wysiłku powstawania.


Stacja 8 – Jezus pociesza płaczące niewiasty

ON – Obolały, wykończony cierpieniem, nie przestaje myśleć o tym, dlaczego niesie krzyż, dla kogo… Stąd takie trudne słowa do mijanych kobiet, które Go opłakiwały… „Nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!…” (Łk 23, 28). One płakały, ale to On okazał im litość i pokazał, że nawet cierpienie można wykorzystać dla większego dobra.

ONA – Musiało Jej pękać serce… I Ona – jak te niewiasty – zalewała się łzami, bo w taki sposób też wyraża się własne współczucie… Bez słowa skargi przyjęła Jego niełatwe pouczenie…

A JA? – Tyle razy wyolbrzymiam własne cierpienie.

– Tyle razy zapominam, że zmianę świata powinienem zacząć od zmiany siebie samego.

PANIE, naucz mnie, jak moje cierpienie i mój ból wykorzystać dla większego dobra.


Stacja 9 – Jezus upada po raz trzeci

ON – Jako człowiek musiał już być na granicy wytrzymałości, ale jako Bóg nadludzkim wysiłkiem podniósł się z trzeciego upadku, by dokonać dzieła miłości…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy widziała, że niesiony pod górę krzyż wyczerpuje siły Syna, powala Go, przygniata, a Ona nie może wziąć Syna w ramiona, nie może ulżyć Jego cierpieniu. Może brakowało Jej już nawet łez i słów, mogła tylko patrzeć z miłością. Bez słowa skargi zniosła i to…

A JA? – Tyle razy bez szacunku patrzę na tych, którzy kolejny raz upadli i tak łatwo ich oceniam.

– Tyle razy nie widzę sensu w podnoszeniu się z tych samych grzechów.

PANIE, w momentach wyczerpania sił udziel mi wiary w to, że Twoja miłość zwycięża moje słabości.


Stacja 10 – Jezus z szat obnażony

ON – Stoi odarty z szat, odarty z godności… Wszystko widać… Został tylko On i krzyż, narzędzie zbawienia…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy odarto Go z jedynej rzeczy, którą miał na sobie, z szaty, którą sama Mu utkała… Nie wystarczyło im biczowanie, skazanie na haniebną śmierć… Trzeba było jeszcze i tak upokorzyć Syna. Bez słowa skargi zniosła i to…

A JA? – Tyle razy patrzyłem z góry na innych, odzierałem ich z dobrego imienia, z szacunku.

– Tyle razy syciłem oczy czyjąś klęską, z lubością ją omawiałem…

PANIE, daj mi łaskę zostawienia tego, co zbędne, co niepotrzebne w mojej relacji z Tobą…


Stacja 11 – Jezus przybity do krzyża

ON – Już nic nie może. Dźwigał krzyż, teraz krzyż udźwignie Jego ciało. Przygwożdżony… Unieruchomiony… Oto miłość przybita do krzyża… Krew potwierdza tę miłość, jak pieczęć potwierdza ważny dokument.

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy widziała własnego Syna przybitego do krzyża jak przestępcę, jak zbrodniarza… Bez słów skargi zniosła i to… Widocznie tak trzeba… Bóg wie…

A JA? – Tyle razy miałem pokusę uciec z krzyża.

– Tyle razy moje cierpienie zamykało mnie na innych, zamykało mnie na Boga…

PANIE, pomóż mi być z Tobą w moich doświadczeniach krzyża.


Stacja 12 – Jezus umiera na krzyżu

ON – Oto miłość spotyka się ze śmiercią. Potężniejsza jest miłość. Oto droga do życia…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy z Janem stała pod krzyżem umierającego Syna, gdy słyszała Jego słabnący głos, gdy widziała Jego gasnący wzrok… Bez słów skargi…

A JA? – Tyle razy pragnę takiego życia, jakie mają inni – prostego, przyjemnego…

– Tyle razy wybieram śmierć zamiast życia…

PANIE, daj, bym w Twoim krzyżu zawsze widział obietnicę mojego zmartwychwstania.


Stacja 13 – Jezus zdjęty z krzyża

ON – Jego ciało zupełnie bezwładne, zdjęte z krzyża, złożone w ręce człowieka…

ONA – Musiało Jej pękać serce, musiał miecz boleści przenikać Jej duszę, gdy trzymała zdjęte z krzyża ciało Swojego jedynego Syna… Zbolała Matka, która przeżyła śmierć własnego dziecka. Bez słów skargi… Z wiarą, że tak właśnie wypełnia się Boży plan…

A JA? – Tyle razy zwiodły mnie ludzkie wizje szczęścia, moje własne plany.

– Tyle razy zapomniałem, że moje cierpienie boli także moich bliskich, czasem nawet to ich bardziej boli niż mnie samego…

PANIE, spraw, niech moje doświadczenie krzyża zawsze będzie przeniknięte nadzieją.


Stacja 14 – Jezus złożony do grobu

ON – Idzie wszędzie tam, gdzie może być człowiek… Dlatego jest w grobie. Ale grób nie jest Jego domem…, więc moim też nie…

ONA – Musiało Jej pękać serce, gdy ciało Syna złożono do grobu. Pogrążona w bólu rozważała to wszystko, co się wydarzyło, w swoim sercu. Patrzyła na to bez słów skargi, bo przecież Bóg, któremu powiedziała TAK, na pewno się nie pomylił…

A JA? – Tyle razy w trudnych sytuacjach szukałem taniego pocieszenia.

– Tyle razy wydawało mi się, że wiem lepiej niż Bóg.

– Tyle razy umarła we mnie nadzieja…

PANIE, ucz mnie, że miłość nigdy nie umiera. Daj mi pewność nadziei zbawienia!


Zakończenie

„Jeśli kto chce pójść za Mną, […] niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8, 34)

Niech rozważone w pobożności stacje Drogi Krzyżowej przyniosą nam pożytek doczesny i wieczny. Prośmy Chrystusa i Jego Matkę, byśmy nigdy nie wstydzili się krzyża – znaku naszego zbawienia. Amen.

(Oprac. Justyna Kłopotowska)