Konferencja – Pielgrzymowanie przez życie w stanie łaski uświęcającej – dzień II

498
Ks. Maciej Korczyński. Konferencja podczas pielgrzymki. Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Maryja jest dla Kościoła znakiem niezawodnej nadziei – dlatego tak chętnie spoglądamy w Jej kierunku, dlatego też w Niej – Matce Kościoła – szukamy odbicia naszej rzeczywistości i uczymy się przeżywać nasze bycie Kościołem. W tej pielgrzymce idziemy ku Maryi – nadziei rodzin – i od Niej – Matki Łaski Bożej – chcemy uczyć się życia w łasce uświęcającej.

„Matko Łaski Bożej! Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski, jako źródła Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, aby cały naród żył bez grzechu ciężkiego, aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios, dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej”.

Życie w łasce uświęcającej to powinność, to pragnienie, które wynika z faktu przyjęcia chrztu świętego – zachować łaskę, rozwinąć ją, współpracować z nią, przechować przez całe życie. Życie w łasce uświęcającej powinno być tzw. normalnym stanem człowieka ochrzczonego. Tymczasem jest trochę inaczej. Niestety, większość chrześcijan żyje na co dzień w grzechu, bez łaski uświęcającej, a tylko z okazji świąt czy innych momentów „odzyskuje łaskę” na krótki czas. Stan grzechowy jest „normą”, brak łaski – codziennością, a życie w łasce uświęcającej, niestety, czymś wyjątkowym i jakby dla „wybranych”.

Każdy z nas ma niezbywalną godność z samego faktu istnienia. Jestem, a więc jestem chciany i kochany przez Kogoś. „Jestem” oznacza istnienie sensowne i potrzebne. Nasza godność wynika ze stworzenia – Bóg nas chce, co więcej chce pełni życia dla nas. Stąd nie tyko jesteśmy zaproszeni przez Boga do życia, ale przede wszystkim jesteśmy zaproszeni do świętości – „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 19, 2). Skoro jestem, to mam być świętym – moim przeznaczeniem jest Bóg.

Każdy człowiek ma w sobie naturalną skłonność do szukania Boga. „Katechizm Kościoła Katolickiego” nazwie to „otwartością na Boga” – człowiek jest capax Dei – w naturze ma stawianie pytania o Boga i szukanie Go całym sobą. Ale ta sytuacja jest wtórna tzn. nie tyle człowiek szuka Boga, co Bóg szuka człowieka. Religia żydowska i chrześcijańska są objawionymi – jesteśmy przekonani na podstawie Objawiania, że to Bóg pierwszy odezwał się do człowieka i ujawnił swoją tęsknotę za nim. Zatem człowiek, każdy z nas, jest od Boga, dla Boga i ma być z Bogiem. Tak więc wiara, która jest łaską, daje ogromne poczucie szczęścia i sprawia, że życie jest piękne i sensowne. Stanowi ona nieocenioną wartość, jest wielkim skarbem – niestety noszonym w bardzo kruchym naczyniu, ale jeżeli wierzymy, że Bóg jest za nami, to któż przeciwko nam… (por. Rz 8, 31).

Idziemy drogą wiary już od samego początku naszej egzystencji. Najpierw wiara naszych rodziców, którzy dali nam nie tylko życie, ale przede wszystkim poprosili Kościół o chrzest dla nas. Św. Augustyn nazywał chrzest drugim narodzeniem. Podkreślał też, że narodzenie z wody i Ducha Świętego, pomimo że w kolejności czasowej jest drugie, to jednak co do ważności i znaczenia wyprzedza narodzenie z rodziców i staje się pierwsze. I chociaż bez pierwszego nie byłoby drugiego, to drugie jest ważniejsze, „jest pierwsze” bo rodzi do życia wiecznego. Chrzest ma zasadnicze znaczenie – otwiera sakramentalnie człowieka na wieczność. Jeśli ktoś został ochrzczony, to na jego duszy zostało wyciśnięte nieusuwalne, trwałe, wieczne znamię – pieczęć Ducha świętego. Nie można zrzec się chrztu. Człowiek może wyprzeć się wiary, może odrzucić Boga, może odejść od Kościoła – nie może jednak zamazać faktu chrztu. Ten znak przed Bogiem będzie człowieka usprawiedliwiał bądź oskarżał. Chrzest jest wielką łaską, jest największym darem – bo czyni z nas rzeczywiście dzieci Boga. Oczywiście, okaże się kim będziemy ostatecznie, ale fakt chrztu sprawia w nas przybrane dziecięctwo Boże. Dla ochrzczonego istnieje tak naprawdę jedna droga – droga do świętości.

Jako ochrzczeni mamy świadomość chrztu, tego, co się wtedy wydarzyło i jakie to miało i ma znaczenie. Ile razy jesteśmy świadkami chrztu, który Kościół po Soborze Watykańskim II najczęściej sprawuje w sposób uroczysty przy uczestnictwie całej wspólnoty, na której wiarę liczy, mamy okazję dotykać symboli, które przypominają nam o naszych zadaniach. Biała szata, którą otrzymuje katechumen, oznacza świętość, nieskazitelność życia i zobowiązuje do życia w łasce. A zapalana od Paschału świeca jest znakiem Światła Chrystusa, które od momentu chrztu ma stale świecić w życiu chrześcijanina. Być ochrzczonym, być chrześcijaninem, być katolikiem oznacza stałą troskę o zachowanie łaski chrztu, bo to stanowi fundament wszystkiego.

Niestety, nam wierzącym nie zawsze się to udaje, po chrzcie doświadczamy upadków, wchodzimy w grzech, dotyka nas własna nieprawość i słabość innych. Szczególnie grzech ciężki pozbawia nas łaski uświęcającej.

Co tak naprawdę robi nam grzech? Za nim jednak na to odpowiemy, spróbujmy określić, czym jest grzech: „Katechizm Kościoła Katolickiego” mówi, że „grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie i prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka […], jest obrazą Boga” (KKK 1849 n.). W Psalmie 51 czytamy: „Tylko przeciwko Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą” (Ps 51, 6). Zatem grzech jest utratą, nieporządkiem, wyobcowaniem, zagrożeniem. Grzech stanowi barierę dla łaski Bożej w nas. I choć grzech często nas dotyka, bo nasza natura jest naturą upadłą, więc łatwiej przychodzą nam zło i grzech, których nie chcemy, niż dobro, na którym nam zależy – to nie możemy zgadzać się na trwanie w grzechu. Grzech nie jest normą dla katolika! Życie w łasce, stan łaski muszą być codziennością.

Co robić, by tak było? Po pierwsze: świadomość, kim jesteśmy – dziećmi Boga, ochrzczonymi w imię Jezusa, zaproszonymi do życia w łasce. To nasza droga, środek i cel. Świadomość własnej godności i wielkości.

Co więc pomaga nam żyć w łasce, pokonywać grzech i zachować godność dziecka Bożego: modlitwa, Słowo Boże, sakramenty, codzienny rachunek sumienia, miłość bliźniego, kierownictwo duchowe.

  • Codzienna modlitwa: ta poranna i wieczorna – często przez nas nazywana pacierzem, rożne formy – litanie, nowenny – to stanowi podstawę, fundament, swoiste ramy. Zaczynać i kończyć dzień z Bogiem. Też w ciągu dnia wracać do myśli o Bogu. W tej drodze modlitwy ważny też jest różaniec. Codzienna modlitwa – ta tradycyjna – jest przyjmowaniem łaski, jest życiem w łasce, jest otwieraniem się na Boga obecnego. To ważne, by pielgrzymując przez życie, trzymać się modlitwy.
  • Codzienna lektura Pisma Świętego: warto trzymać w dłoniach Słowo Boga, czytać je, rozważać, czynić Słowem życia. Wiara przecież rodzi się i umacnia w słuchaniu Słowa Bożego. Rozważanie Słowa pozwala nam zachować łaskę uświęcającą i trwać w niej.
  • Sakramenty – szczególnie spowiedź i Eucharystia – stanowią źródła łaski. W Sakramencie Pokuty odzyskujemy utraconą na skutek grzechu łaskę, otrzymujemy też umocnienie do trwania w dobrym. Natomiast Eucharystia, zwłaszcza codzienna, stanowi oś dla życia osoby wierzącej. Nasze życie jest z Eucharystii, dla Eucharystii i w Eucharystii. Sobór Watykański II nazwie ją „źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego”. By pielgrzymować w łasce przez życie, konieczna jest częsta spowiedź i częsta Eucharystia. Jak zatem traktujemy sakramenty? Jak je przeżywamy? Co robimy, by w pełni korzystać z tych darów w codzienności?
  • Rachunek sumienia – ten codzienny na koniec dnia, jak i ten z racji spowiedzi – pozwala nam kontrolować nasze życie i dokonywać weryfikacji naszej pielgrzymki przez życie. Czy idziemy w łasce? Czy też ją tracimy? Czy wystarczająco współpracujemy z Bogiem, gdy chodzi o nasze zbawienie i zbawienie naszych bliźnich? Warto trud rachunku sumienia podejmować każdego dnia – bo możemy przeprosić, podziękować i na nowo podejmować drogę przez życie.
  • Życie w łasce uświęcającej – tak, jak to jest na naszej pielgrzymce – sprawia w nas wiele radości, daje prawdziwy pokój i poczucie szczęścia. Celem naszego życia jest niebo. Życie w łasce uświęcającej w pewnym sensie urzeczywistnia już niebo na ziemi.

Dbajmy o życie.

Maryjo, łaski pełna – prowadź nas po drogach naszej codzienności i urzeczywistniaj w nas trwanie w łasce Jezusa, Twojego Syna, a naszego Pana. Amen

(Oprac. ks. Maciej Korczyński)